Dzień trzydziesty drugi
Edka umierała dziś na MSG. Jak można przez 1,5 godziny jednym tonem czytać tekst z kartki? Przecież tego się nie da przyswoić... Na pocieszenie zrobiła (z ponownej potrzeby odrzucenia kurczaka) kotleciki z piersi z indyka, boczniaków i szczypiorku, przepyszne <3
Krzysiu na szczęście wyzdrowiał i ostatnio ciągle wychodzi wieczorem na rower. Jest coraz cieplej i piękniej, więc aż szkoda siedzieć w domu. Macie kilka zdjęć z wycieczki K. i Asi do Gdyni:
Krzysiu się już pewnie nie może doczekać swojego wezwania do rezerwy:
Edka z Pajdzią były w piątek u rodziców, podróż pociągiem w dresie zawsze super:
W sobotę wpadli znajomi, odbyło się obowiązkowe, grupowe pozowanie do selfie (Pajda jest mistrzem!)
Udało się prawie idealne:
Macie jeszcze Ulę-Tancerkę:
Szaloną Pajdę:
Rozmowy w kuluarach:
Wrzucę jeszcze najlepszych z najlepszych:
I nas wiadomo gdzie (w naszych jedynych imprezowych outfitach):
Krzyś kupił nowe Asics'y, tym samym wzbogacił naszą piękną kolekcję, którą wkrótce zaprezentujemy <3
Za nami kilka spokojnych dni, czyli praca, uczelnia i treningi, dziś przyjechała Wiks i zostaje na kilka dni, więc to się raczej diametralnie zmieni :D
Wracając do naszych treningów to niezmiernie trudno wszystko opisać, a szczególnie sfotografować, bo gdy już razem idziemy na siłownie, nie ma takiej szansy, żeby ktoś nie poćwiczył, tylko notował i fotografował. Ale obiecuję, że w końcu to zrobię i wszystko tu opiszę!
Buźka,
Edka